sobota, 27 czerwca 2015

Wsiąść do pociągu byle jakiego...

Swego czasu Donald Tusk, gdy został premierem w ramach oszczędności promował tanie latanie, udaremnione fałszywym zamachem bombowym na pokładzie samolotu, którym DT podróżował do NY. Z perspektywy czasu podejrzewam, że cała szopka z bombą na pokładzie, to wymysł pijarowców, służący li temu, by premier mógł wycofać się z podróżowania z pospólstwem, przy jednoczesnym pokazaniu jak bardzo wysoko stoi w hierarchii ogólnoświatowych przywódców.
Dziś cyrk DT powtarza jego nieodrodna następczyni  Ewa Kopacz. Ona i jej przyboczny kreator wizerunku spin doktor Misiek ruszyli w podróż do Słupska z hasłem "kolej na Ewę". W telegraficznym skrócie wygląda to tak: pani Premier zamierza w pociągach poukładać sobie obywatelski program wyborczy, który ma już w głowie. Pomóc jej w tym mają podróżni...
O pierwszą pomoc już doktor Ewa na dworcu Centralnym, poprosiła kanadyjskich turystów. Mają oni przekonać Polaków do... Polski.
W drodze prowadzone były konsultacje ws.  selfie(?) z pasażerami.




Szkoda, że pani Premier wsiadając do pociągu nie byle jakiego, wybrała pendolino...  Przeciętnego Kowalskiego raczej na przejazd nim nie stać... TLK (tanie linie kolejowe) już bardziej są w zasięgu Polaków. Lecz gro naszych obywateli, na co dzień dojeżdżając do pracy bądź szkoły,korzysta z przewozów regionalnych. Pani Premier ! dlaczego by nie zerwać się o 5.00 rano i nie wybrać się z nimi ... Ile by Pani mogła usłyszeć... i od pasażerów, i od kolejarzy... Tylko czy  starczy Pani odwagi...

Hmm... Czy tak zakończy się ta podróż?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz